Dzielę się z Wami swoimi przemyśleniami, bo uważam, że warto nad tym pomyśleć trochę dłużej…
To, co ostatnio usłyszałam na superwizji, wydaje się banalne, nieskomplikowane, wręcz oczywiste, ale czasami jakże trudne do zastosowania w życiu codziennym…często jest przecież zupełnie inaczej…
„To, czego dzieci potrzebują, to być w drugim rzędzie, ale często są w pierwszym rzędzie…jednak bezpieczeństwo dzieci jest w drugim rzędzie, a nie w pierwszym.”
Proste, a jednak jak bardzo głębokie…
Rolą przewodnią w byciu rodzicem jest stanowienie siły i oparcia dla dziecka. Jest wyznaczanie granic. My – rodzice jesteśmy po to, żeby wiedzieć, kiedy dziecko już nie wie, my – rodzice jesteśmy po to, żeby pomóc, kiedy dziecko już nie daje rady, my jako rodzice stanowimy OPARCIE…bywa jednak inaczej
Kiedy dziecko przejmuje kontrolę, to staje się bogiem, ale bogiem, który nie ma mocy…nie ma mocy, ale podejmuje się utrzymania „porządku” w rodzinie
Kiedy zdarza się, że dzieci przejmują kontrolę? np.
- kiedy rodzice są mocno zajęci pracą i niedostępni dla dziecka
- kiedy rodzice dają za dużo przestrzeni i wolności
- kiedy rodzice dają też zbyt mało przestrzeni i wolności
- kiedy rodzice są emocjonalnie niedostępni i mają trudności w angażowanie się w relacje z dzieckiem
Wtedy dzieci np. poprzez swoje różne zachowanie (objaw) komunikują otoczeniu, co jest im potrzebne, co jest ważne, na czym im zależy. Poczucie bezpieczeństwa bardzo silnie wiąże się z poczuciem kontroli…Jak to pierwsze zaczynamy tracić, to szczególnie ważne zaczyna być utrzymanie tego drugiego czyli sprawowanie kontroli
A dziecko poprzez swoje zachowanie, z jednej strony dużo może tracić, ale też z drugiej strony, paradoksalnie, dużo zyskuje… np. właśnie utrzymuje swoisty porządek w rodzinie…
Co o tym sądzisz?
Pomyśl, przemyśl, przeanalizuj , a jak chcesz to skomentuj
BLIŻEJ SIEBIE